Kaprys, sport czy sztuka?

Korrida od początków swojego istnienia budzi mieszane uczucia. Można być jej entuzjastą, można też uważać ją za niepotrzebny kaprys, jednak trzeba jej oddać to, że jest więcej niż sportem, a bardziej widowiskiem, które pozostawiło ślady w literaturze, sztuce, rzeźbie, muzyce i w tańcu. Pierwszym znanym torreadorem był Francisco Romero, ale dopiero jego wnuk, legendarny Pedro Romero, jest uważany za ojca współczesnej korridy. W latach 1771-1799 Romero bez większych obrażeń zabił pond 5600 byków. Na przestrzeni lat korrida przechodziła transformacje- z walki w czystym tego słowa znaczeniu, przedstawieniu, które miało na celu służyć tylko zabiciu byka, przeistoczyło się w spektakl nasycony, wręcz przesycony barwą, niebezpieczeństwem, zapierającą dech w piersiach odwagą, nieprawdopodobnymi emocjami i krwią. Korridę tradycyjnie otwiera paseillo, czyli uroczysta parada, podczas której torrero, przy dźwiękach paso doble, wchodzą na arenę. Cały spektakl jest zamknięty w trzech aktach, a każdą z kolejnych części sygnalizuje dźwięk trąbki. W korridzie bierze udział trzech matadorów oraz sześć byków, podzielonych na trzy pary w trakcie losowania. Matador ma piętnaście minut na zabicie byka. Musi trafić w miejsce między łopatkami. Byki były inspiracją dla m.in. Hemingwaya i Picasso. Najważniejszym hiszpańską fiestą, na której prezentuje się korridę, jest św. Izydora Rolnika, które zaczyna się piętnastego maja i trwa aż dwadzieścia siedem dni. Torrero pozostał człowiekiem silnym fizycznie i psychicznie, a jednak pełnym emocji, próbującym je przekazać widzom. Chociaż w ostatnich czasach korrida traci widzów, to jednak emocje przez wieki pozostają te same.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.